Django- Quentin Tarantino


Film
czas: 2 godz.45 min.
reżyseria i scenariusz: Quentin Tarantino
gatunek: dramat, western
produkcja: USA
światowa premiera: 25 grudnia 2012
polska premiera: 18 stycznia 2013

A tu do posłuchania ;>


Nominowany w tym roku do Oscara w głównej kategorii-  ,,DjangoQuentina Tarantino (przyznam szczerze. Nie należę do ludzi, którzy słysząc nazwisko tego twórcy piszczą, biją pokłony i wyją  wniebogłosy. Inne jego filmy najzwyczajniej mnie momentami śmieszą, momentami żenują, momentami odrzucają. W niczym mu nie umniejszając- do fanek się zdecydowanie nie zaliczam).

Jednak ,,Django" mnie rozwalił. Prawie 3-godzinna historia. Wydawać by się mogło (i ja z takim podejściem do filmu tego podchodziłam) że taka długość filmu będzie jego wadą. Owszem- jak dla mnie, film mógł trwać dłużej ;>

Film jest przekroczeniem reguł rządzących westernem, ale też swego rodzaju hołdem oddanym ulubionemu gatunkowi reżysera .

 Podobnie jak w przypadku ,,Bękartów wojny” tytuł jest nawiązaniem do starego włoskiego filmu, w tym przypadku do ,,Django” z 1966.

Tytułowy bohater to wyzwolony niewolnik. Wraz z niemieckim dentystą, doktorem Schulzem, wyruszają na poszukiwania żony Djnago, Broomhildy, która więziona jest w domu okrytego haniebną sławą i słynącego ze szczególnego okrucieństwa, Calvina Candiego. (no i jak tu nie wspomnieć o niedocenianym, omijanym szerokim łukiem przez Akademię Leonardzie DiCaprio? Z całą moją sympatią do Christopha Waltza, którego szczerze uwielbiam i uśmiech sam wchodzi mi na twarz gdy ten pojawia się na ekranie, to nie On w tym filmie jest Mistrzem Drugiego Planu. Inna sprawa, że rolę Doktora Schulza prędzej podciągnęłabym do roli pierwszoplanowej... Gdzie tu sprawiedliwość, no gdzie !? I potem gada DiCaprio, że rezygnuje z aktorstwa, no jak tak można...)


< tę scenę będę dawać jako czołowy przykład geniuszu DiCaprio. Zawsze>


Historia raczej nie porywa, ale aktorstwo, realizacja i muzyka są na obłędnie wysokim poziomie. Najwyższy popis swojego talentu daje Christoph Waltz, odkryty dla światowego kina dzięki roli w innym filmie Tarantino- ,,Bękartach wojny”, za który to film dostał Oscara i Złoty Glob  dla najlepszego aktora drugoplanowego. W tym roku (brawa. Niewymuszone, szczerze gratuluję i bardzo się cieszyłam! Jednak w głowie cały czas siedziała mi rola DiCaprio..) udało mu powtórzyć się ten podwójny sukces. A jeśli już mówię o aktorach to na brawa zasługuje bawiąca do łez postać Samuela L.Jacksona.


<musi być. MUSI>


Jednych może zniechęcać- i już słyszałam takie opinie-  ilość przemocy w filmie, choć myślę że jak na Tarantino nie było jej aż tak odrzucająco dużo.

Właściwie na osobną audycję zasługuje muzyka. Absolutnie genialna, w pełni oddająca klimat filmu. I o ile rzadko się zdarza, bym zwróciła w filmie uwagę na muzykę tak w tym przypadku- jestem zachwycona.

Zwiastun:


Ciekawostka ;)

Skąd wzięła się nazwa ,,Oscar" ?

Oficjalnie nagroda Amerykańskiej  Akademii Sztuki i wiedzy filmowej  nazywana jest Academy Award of Merit, jednak od roku 1931 używa się potocznej nazwy Oscar.

Pochodzi ona od uwagi wygłoszonej w roku 1931 przez Margaret Herrick, bibliotekarki Akademii, że statuetka przypomina jej wuja Oscara Pierce. Usłyszał to hollywoodzki dziennikarz Sidney Skolsky, któremu bardzo spodobało się to określenie i zaczął go używać w swoich felietonach. Nazwa się przyjęła i funkcjonuje do dziś.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz