Chustka - Joanna Sałyga


 Będzie dobrze. Tak postanowiłam.

I pojawiła się. Książka, która poruszyła mnie na tyle, że chcę się z nią dzielić ze wszystkimi. I która zmotywowała mnie do napisania pierwszego od kilkunastu (-dziesięciu?) miesięcy wpisu na blogu. Powrotu do tego, co tak bardzo lubię, a co z różnych powodów porzuciłam myśląc, że nie mam na to czasu. Ale wyszarpię go choćby siłą, bo jeśli kogoś tym postem zachęcę do sięgnięcia po tę książkę i poruszy go tak jak poruszyła mnie, to warto. 

A Wy, moi mili, weselcie się, czym się da, póki się da.

,,Chustka'' jest książką niezwykłą. Po pierwsze ze względów czysto technicznych - jest zbiorem wpisów, które przez blisko trzy lata Joanna Sałyga opublikowała na blogu: od dnia w którym dowiedziała się o tym, że ma raka, aż do końca - do czasu gdy nie miała siły pisać. Po drugie, ważniejsze - jest zapisem wielkiej, heroicznej walki. Na swój sposób ,,pięknej'', choć w samej chorobie i cierpieniu jakie za sobą niesie, nie sposób doszukać się czegokolwiek pięknego. Pięknym uczyniła ją sama Joanna (Pani Joanna? Po przeczytaniu książki zdaje się być ona osobą tak mi bliską, tak znajomą, że nie jestem w stanie zmusić się do tej formy. I jestem pewna, że Joanna nie miałaby nic przeciwko takiemu spoufaleniu).

Joanna dowiedziała się o swojej chorobie, wykonując wydawałoby się najzwyklejsze badania - bolał ją brzuch, w biegu między kolejnymi zajęciami wpadła do lekarza. Diagnoza zaskoczyła i przeraziła wszystkich - złośliwy rak żołądka, z licznymi przerzutami. Bardzo ciężki do wyleczenia. Do założenia bloga namówił ją ,,Niemąż''. Terapia? Pożegnanie? Na pewno przepiękny zapis nie tylko walki z chorobą, ale i codzienności, spędzanej z najbliższymi, a przede wszystkim z kilkuletnim Synkiem, do którego głównie adresowany jest ten Blog. Świadectwo miłości i przyjaźni. A to wszystko stworzone przez Kobietę o niezwykłej osobowości, inteligencji i poczuciu humoru.

Kochani, 
Ubierajcie się ciepło, jedzcie śniadania i obiady.
Myjcie po posiłkach zęby, nie obgryzajcie paznokci,
nie siedźcie za długo przed kompem,
bądźcie dla siebie mili i opiekujcie się sobą wzajemnie.

Była świadoma, że umiera. Uważała, że to podłe. Nazywała swoją sytuację ,,absurdalną''. Żałowała, że tak późno spotkała swojego Ukochanego, że nie będzie w stanie wychować z nim Syna, choć do ostatniej chwili wierzyła, że uda jej się wyleczyć. Mimo tej świadomości, nie jest to książka o umieraniu. Jest to książka o ogromnym apetycie na życie i staraniu się, by wycisnąć z niego jak najwięcej, nawet gdy ciało mówi ,,nie''. Jest to też książka o cudownych ludziach, lekarzach, przyjaciołach, rodzinie, którzy do ostatniej chwili wspierali Joannę. Czasami kpiąc i żartując z choroby, jak sama Joanna miała w zwyczaju (,,postaram się kpić, póki starczy mi sił''), czasem płacząc razem z nią. Książka, która od pierwszych stron ściska za gardło i bardzo długo nie daje o sobie zapomnieć.

Stwierdzam z satysfakcją (chociaż trochę
też ze zdziwieniem) że jestem szczęśliwa.
Mam Sacrum.

Joanna motywuje. Zadaje pytania, zmusza do przemyśleń i przewartościowania swoich priorytetów. Spojrzenia na życie z innej perspektywy. Podjęcia walki o swoje zdrowie i życie. Dbania o relacje - przyjaźnie, miłości, rodzinę. Dostrzegania drobnostek - motyla, deszczu, uśmiechu. Tego, że gdy nam źle, mamy się do kogo przytulić. Widzenia dobra tam, gdzie wydaje nam się, że go nie ma, nigdy nie było i nie będzie. Doceniania codzienności. Tego, że możemy wstać bez bólu, zjeść obiad i napić się wody kiedy chcemy, a nie kiedy akurat nasz organizm ma chwilę bez protestów. Łapania momentów, nawet tych smutnych. Bycia szczęśliwym. Mimo wszystko.

Całkiem nieplanowanie jestem szczęśliwa. 
a tak na serio, to powodów do radości jest wiele: nie tylko 
umiem sama wstać z łóżka na siku- od dziś daję radę spać na 
dowolnie wybranym boku, w domu zaś jest 
dużo miłych gościu, którzy wspaniale okazują swoje serce.
Jestem szczęśliwa jak mucha w gównie.
                                         Tego i wam, mimo absurdu mojej sytuacji, życzę.




+ część środków ze sprzedaży książki przekazywana jest na konto fundacji Chustka - powstałej z inicjatywy ,,Niemęża'', jako spełnienie woli Joanny. Fundacja postawiła sobie za cel pomoc w ulżeniu w bólu osobom z chorobami nowotworowymi poprzez zakup bardzo kosztownych leków. Więcej informacji na stronie: http://www.fundacjachustka.pl/