Agnieszka Osiecka jest poetką specyficzną. Jest też jedną z
niewielu-naprawdę niewielu- postaci
kultury, którą ja szczerze uwielbiam, a moja przekochana koleżanka- z
którą na ogół zachwycamy się tymi samymi osobami/rzeczami/filmami/czymkolwiek-
kompletnie nie rozumie mojego zaczytania i zachwytu postacią, nie czuje
fenomenu, nie docenia wrażliwości, a wszelkie moje ,,ochy-achy’’ skutecznie
zbywa krótkim ,,Tiaa..Osiecka..’’. Bo Osiecką albo się lubi, albo uważa za
sztucznie napompowany twór.
Podobnie jest z książkami-zbiorami intymnych zapisków,
listów, pamiętników. Bo przecież nie po to ktoś wymieniał się korespondencją,
czekał na odpowiedź, czytał czy pisał odpowiedź z wypiekami na twarzy, by teraz
pierwszy lepszy czytelnik mógł przysiąść na pufie w empiku, otworzyć losowo
wybraną stronę i przeczytać coś, co kiedyś dla kogoś było zakończeniem
kilkudziesięciu dni tęsknoty, po czym- nie do końca rozumiejąc, po co wydawać takie ,,nudne’’ listy- odłożyć
na miejsce na półce i zapomnieć na wieki. Ale pamiętajmy- zdarzą się osobniki,
które tą samą książkę będą czytać z wypiekami, nie mogąc się doczekać, jak
relacja się rozwinie, co kto odpowie, co kto pomyśli. Takie osobniki jak ja.
,,Listy na wyczerpanym papierze’’ są jednym z tych zbiorów
niezwykłych, prywatnych zapisków, obok których nie można przejść obojętnie.
Przyznaję- sama miałam do książki tej kilka ,,podejść’’. Pierwszy raz,
kompletnie nie znając twórczości Osieckiej (bądź znając tyle co ,,Niech żyje
bal’’ i ,,Małgośka”), czytając kilka pierwszych stron kompletnie nie rozumiałam
sensu wydawania- momentami aż negatywnie przesłodkich- listów. Odkładałam
książkę, by kilka tygodni potem znów spróbować ją zrozumieć. I nie dało rady.
Jednak kilka miesięcy potem nastąpiła odmiana- zachwycona przeczytałam zbiór
,,Najpiękniejsze wiersze i piosenki’’. Pokochałam Osiecką, jej wrażliwość, jej
poczucie humoru, jej ironię. Wczoraj przeczytałam w końcu ,,Listy na
wyczerpanym papierze’’ i..nie ma śladu po znudzeniu i rozczarowaniu, które
towarzyszyło mi przy pierwszych kilku próbach. Jest zachwyt, momentami
współczucie, momentami podziw i zachwyt dla relacji, jaką stworzyła z Jeremim
Przyborą .
Zapiski niezwykłe. Bo w końcu czego innego spodziewać się po
zetknięciu dwóch, tak wrażliwych poetów. Listom towarzyszą wyszperane z domowego albumu zdjęcia, pocztówki i telegramy .
Krótka, choć
pełna emocji relacja bohaterów;
,,kobiety po przejściach i mężczyzny z przeszłością’’. Pytanie: czy ta relacja
mogła się udać? Miłość 28-letniej, bawiącej się uczuciami mężczyzn rozwódki i
będącego w drugim małżeństwie, 21 lat starszego od Osieckiej kabareciarza? Może
mogła..Na pewno ,,ucierpieliby’’ na tym fani Osieckiej i Przybory, bo
skomplikowana, niespełniona (chociaż..,,niespełniona'' nie jest chyba w tym przypadku najlepszym słowem) miłość przyniosła za sobą przepiękne, choć pełne
bólu wiersze..Ale warto pomyśleć ,,coby było, gdyby…’’.
Jest też kolejny powód, dlaczego listy są wyjątkowe. Nawet
nie konkretnie TE listy. Po prostu..sztuka epistolografii zachwycała mnie od
zawsze. I chyba nigdy nie przestanie. Mając 18 lat ledwo pamiętam (taki styl..) listy-
czy to na urodziny, czy z wakacji, czy pisząc coś, co wstyd przekazać osobiście
bojąc się reakcji, a SMS czy facebook to najgłupsze możliwe rozwiązanie. Ale czy
jest sens? Jasne, miło jest otrzymać własnoręcznie zapisane kartki, od razu
cieplej robi się na serduchu wiedząc, że ktoś specjalnie poświęcił kilkanaście
minut na napisanie, pójście na pocztę, przyklejenie znaczka, zaadresowanie. Ale
w dobie SMS’ów, e-maili, facebooka mało jest osób, które to docenią. Bo
przecież ,,lepiej’’ wystukać coś na klawiaturze, najlepiej za pomocą programu
który poprawi nam błędy i wstawi przecinki gdzie trzeba i szybciutko wysłać.
Kilka minut i gotowe, po sprawie.
Dlatego tak miło czytać (czy nawet przeglądać) ,,Listy na
wyczerpanym papierze’’. Obcować z tym pięknym, wymarłym zwyczajem. Wiedzieć, że kiedyś,
ktoś, był w stanie czekać na list nawet kilka miesięcy, podczas gdy my wysyłamy
SMS’a i niecierpliwimy się po dwóch godzinach bez reakcji adresata. To uczy
cierpliwości.
Poza zachwytem nad treścią, warto wspomnieć też o formie.
Jak już wspomniałam, książka bogato zdobiona czarno-białymi zdjęciami. Papier
przywodzący na myśl starą papeterię, zarówno fakturą, jak i kolorem.
Zachwyt nad Osiecką- pogłębiony kilkukrotnie ( a przede mną
jeszcze lektura ,,Dzienników’’!). Czas wybrać się po ,,Najpiękniejsze wiersze i
piosenki’’ Przybory .